[S:] Historia mej pracy magisterskiej. Epizod pierwszy, na pewno nie ostatni

Dziś po raz czwarty od października zmieniłam temat pracy magisterskiej. A tak naprawdę to jej przedmiot, ponieważ temat mam wciąż niesprecyzowany (i zapewne sformułuję go dopiero na końcu, po napisaniu pracy).

Początkowym pomysłem, który zrodził się w mej głowie w ciągu kilku sekund, gdy na pierwszych zajęciach z seminarium padło pytanie: "no to co wy chcecie?", był przekład pierwszego tomu "Wołkodawa" przez pryzmat odniesień do kultury i historii plemion wschodniosłowiańskich, przeniesionych na grunt fantasy i ukrytych przez autorkę pod innymi nazwami, często - neologizmami. Wydawało mi się to ciekawym wyzwaniem, zwłaszcza że miałaby, o czym pisać w komentarzu przekładowym. Niestety, okazało się, że kiedy byłam w Moskwie i dowiedziałam się o istnieniu tej powieści, wyszła po polsku z okazji premiery filmu w kinach. Bu.


Rozstawać się z "Wołkodawem" było mi, wszelako, żal, toteż zdecydowałam się pisać pracę krytyczno-literacką. Innymi słowy, porównać tekst przekładu z oryginałem, dokonując krytyki tego pierwszego. Z tą ideą pożegnałam się szybko, bo ambicja podpowiadała, że jednak wolałabym coś sama potłumaczyć, popracować nad własnym przekładem.

Dlatego wymyśliłam, że przerzucę się na literaturę naukową, a konkretnie coś związanego z antropologią kulturową. Jak język rosyjski wpływa na obraz świata i mentalność Rosjan, czy też jak mentalność Rosjan i ich sposób postrzegania świata odbijają się w języku rosyjskim. A że dr Urbanek posiada sporą, by nie rzec – ogromną biblioteczkę, podrzuciła mi parę pozycji do przejrzenia. Wybrałam sobie coś, lecz cały czas ciągnie nie jednak do przekładu literackiego, który pod wieloma względami jest trudniejszy, ale i mi w jakiś sposób bliższy...

Ostatnio zaś przypomniałam sobie, że przecież przywiozłam z Moskwy najnowszą powieść Tatiany Tołstoj, mianowicie Nie kys. „Kysia” czytałam w polskim przekładzie. Jest to literatura trudna, owszem, ale Smoczyca chyba potrzebuje wyzwań, poza tym jestem przekonana, że przy tłumaczeniu tej powieści stworzę całkiem bogaty komentarz, bo jest ciekawa nie tylko pod względem językowym – kto czytał „Kysia”, na pewno kojarzy specyficzny rytm skazu, ten charakterystyczny sposób wyrażania się i budowania wypowiedzi, kreowania obrazu świata – ale i kulturowym – w końcu literatura, jakby nie patrzeć, postmodernistyczna.

Najbardziej zaś się cieszę, że się w końcu zdecydowałam i aż pałam chęcią przystąpienia do pracy :D Mogłabym już teraz siąść i zacząć tłumaczyć, ale musiałabym raczej przeczytać wpierw, a książkę wzięła promotorka. :P Oj, chcę już drugi semestr, niech sesja szybciej minie :/

Komentarze

  1. GOŚĆ: MARRY, 83.238.216.*
    2008/01/08 19:02:02
    nonono, miałam kiedyś kyśia, ale wrócił do biblioteki, jakoś tak (też tak czasem masz, że wypożyczasz i nie czytasz ? )
    -
    RAYA_CZARODZIEJKA
    2008/01/08 19:19:42
    Ano mam. Teraz np. "Cichy Don" sobie wróci, nie otworzony ni razu :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią! :-)