[S:] A różne takie, nic specjalnego, jakoś leci

W zeszłym tygodniu było mi przykro, że na praktycznej doktor nie pamięta, jak się nazywam. W końcu nauczył się imion wszystkich w grupie, tylko nie mojego. W tym tygodniu okazało się raptem, że moje imię pamięta. Co więcej, zaczął mnie do odpowiedzi wyrywać. I za każdym razem czuję się wolnokojarzącym debilem. Uroczo :P

Zrezygnowałam z kursu pedagogicznego. Z dwóch powodów. Przede wszystkim dlatego, że nie chcę się męczyć, a prowadzenie lekcji niespecjalnie mi się podobało. Po drugie, kurs zajmuje więcej czasu niż myślałam - więcej zajęć miałam z kursu niż ze specjalizacji i przedmiotów kierunkowych razem wziętych o.O Poza tym się okazało, że do szkoły językowej nie potrzeba uprawnień, a jak już, to sami wysyłają na jakiś kurs, który opłacają.

A wczoraj były mikołajki. Miłe "okienko", na którym nasza mała paczka wymieniła się prezentami. A potem wesoło pogadaliśmy, jak co tydzień. Lubię te "okienka" w McDonald's.

Śnił mi się M. Przyjechał do mnie na jeden dzień i jechaliśmy gdzieś tramwajem. Świeciło słonce. A potem robiłam mu kanapki na drogę powrotną.

Wstałam rano i z poświęceniem poszłam do gimnazjum na lekcję, skoro już w zeszłym tygodniu się umówiłam z opiekunką - i 45 minut posiedziałam na ławce w korytarzu. Okazało się, że powstał jakiś problem wychowawczy. I klasa nie chciała, bym była obecna przy dyskusji. Asia chora, więc nie przyszła poprowadzić lekcji w drugiej klasie - o 9 była w domu z powrotem. A mogłam się wyspać...

Niemniej humor mam dziś pozytywny. Bo mam ponoć ładne nogi, hihi.

Komentarze