[S:] Dom Cwietajewoj, 01.06.2007

Jak już wspomniałam przy okazji "Świętoszka', na piątek miałyśmy zupełnie inne plany niż ostatecznie zrealizowałyśmy ;). Kupiwszy bilety na Tagankę, pojechałyśmy do domu-muzeum Mariny Cwietajewoj, by nie marnować całego dnia. Miejsce okazało się bardzo przyjemne i ciekawie urządzone, ale niewątpliwie nie byłoby tak interesująco, gdyby nie "babcia muzealna"  - oprowadziła nas po obu piętrach, opowiadając wylewnie o poetce, jej rodzinie i jej życiu w tym konkretnym domu. Dawno nie słyszałam, żeby ktoś tyle mówił. Przynajmniej coś wyniosłyśmy z tego zwiedzania ;)

Komentarze

  1. Ah, te babcie... niby relikt minionej epoki, ale ile bym dała, by w każdym muzeum taką spotkać...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią! :-)