[S:] Sputnik nad stolicą

Ostatnie dwa wieczory minęły mi pod znakiem emocji, genialnego kina i rosyjskości. Trwa Festiwal Filmów Rosyjskich. Obejrzałam klasyczne Lecą żurawie Michaiła Kałatozowa orazSpalonych słońcem Nikity Michałkowa. Oba filmy wywarły na mnie ogromne wrażenie. To zupełnie inny poziom kinematografii, zupełnie inny wymiar przeżyć... 



Lecą żurawie gra obrazem, bawi się nim, jest operatorskim majstersztykiem;  gra też muzyką, gdyby nie ona, film by zubożał, stracił na ekspresyjności - a jest dziełem niezwykle ekspresyjnym, onirycznym i poetyckim, fantastycznie nakręconym i zagranym bardzo teatralnie, ale nie rażąco, nie sztucznie - chodzi mi raczej o sposób wyrażania uczuć, o grę mimiką, gestem... To opowieść pełna napięcia, oczekiwania i tęsknoty, czegoś takiego wewnętrznego, co szarpie i męczy, co nie daje spokoju; opowieść o uczuciach, o rozmijaniu się dwojga ukochanych, o sile miłości, o tym, jak wojna zmienia ludzkie losy. Po obejrzeniu (bo w trakcie seansu przeżywałam to, co działo się na ekranie, refleksja przyszła dopiero później, gdy już popłynęły napisy i otarłam łzy wzruszenia) pomyślałam sobie, że to jest właśnie sztuka, że na tym właśnie polega potęga kinematografii. W dodatku ten film jest taki... taki rosyjski! Inaczej nie umiem tego określić, ale w tym słowie zawiera się wszystko. Jednocześnie zaś jest tak naiwnie radziecki...

Spalonych słońcem poprzedził wykład Krzysztofa Zanussiego, aczkolwiek trudno nazywać wykładem jego wystąpienie. Z pewnością jednak nie można mu odmówić erudycji, poczucia humoru oraz znajomości tego, co nazywa się pojemnym określeniem "rosyjska dusza". Trudno powiedzieć, co stanowi najmocniejszą stronę filmu, bo cały jest świetny. Jego siła chyba leży w aktorstwie - i w tym też jest niesamowicie rosyjski. Też kipi od emocji. I porusza kwestię bardzo trudną - rewolucja październikowa, aresztowania 1936 roku - ale tak naprawdę ukrywa ją pod powierzchnią, przemyca między gestami, spojrzeniami, słowami... Fabułę skonstruowano wspaniale, prawie do końca nie wiadomo, o co chodzi naprawdę. A to też jest ważne w dobrze opowiedzianej historii.

Komentarze