[S]: S prazdnikom! - 8 marca

Rano za oknem ćwierkały ptaki.
Do Moskwy nareszcie zawitała wiosna.
Wpierw odkryłyśmy, że śnieg przed wejściem do Instytutu stopniał.
Potem powitało nas słońce, gdyśmy wysiadły z metra przy Twerskiej.
Wreszcie, stopniowo, ostre powietrze złagodniało, zapachniało wiosennym ciepłem.
A Moskwa świętuje.
Świętuje od wczoraj.


I pewnie jeszcze do poniedziałku pozostanie nietrzeźwa. Przynajmniej w Instytucie się na to zapowiada - mamy długi weekend dzięki rektorowi ;) (Inna sprawa, że część akademika pozostaje nietrzeźwa non-stop :P)
Wszystko za sprawa Międzynarodowego Dnia Kobiet. Święta państwowego w Rosji. Które tutaj przypomina raczej święto zakochanych. Wszędzie pełno wpatrzonych w siebie maślanym wzrokiem par, obejmujących się czule i całujących namiętnie. W każdej witrynie sklepowej wiszą życzenia. Wszędzie pełno kwiatów (nie dostałyśmy zadnego, bububu :/). Dzień wolny od pracy, więc tłumy w parkach i na Arbacie. Plac Czerwony gwarny niczym ruchliwy rój.

Część Placu Czerwonego w pobliżu Mauzoleum Lenina jest zamykana w godzinach odwiedzin u Wiecznie Żywego ;)

My zaś NARESZCIE wybrałyśmy się na podbój centrum miasta. Za cel wybrałyśmy Plac Czerwony i okolice. Obfotografowałam z maniakalnym zapałem Sobór Wasyla Błogosławionego. Jego kopuły przypominają lody włoskie. Jest bajkowy! Jak z innego świata. Bardzo mi się podoba :).


Sobór Wasyla Błogosławionego nie funkcjonuje obecnie jako świątynia. Urządzono w nim muzeum. Każda z jego kopuł to kopuła osobnej cerkwi. Po prawej: Minin i Pożarski.

Kremlu dziś nie udało się zwiedzić, przeszłyśmy się za to Ogrodem Aleksandrowskim, podreptałyśmy do Nowego Arbatu i stamtąd doszłyśmy na najsłynniejszą moskiewską ulicę - Arbat. Po drodze zatrzymałyśmy się na obiad w restauracji Jolki-Polki na Nowym Arbacie. Kelnerka, odziana w pseudoludowy strój, przyniosła mi fajansowy garnuszek zupy grzybowej z pielmieniami. Mniam. Do tego herbata żurawinowa oraz ciekawy wystrój sali. Oraz widok na malutką cerkiew na tle gigantycznego wieżowca. Ot, Moskwa.


Dręczenie pomnika Okudżawy ;)
Drogę pokonałyśmy niemałą. A jeszcze zachciało nam się pojeździć po ciekawych stacjach metra. Choć w Moskwie istnieje 11 linii i rozłożone są na różnych poziomach, można je wszystkie objechać na jednorazowym, zwykłym bilecie. Obejrzałyśmy jednak tylko parę stacji, zrobiła się bowiem 17, a nas dopadło zmęczenie. I świadomość, że czekają nas zakupy w spożywczym.
Kiedy weszłyśmy do pokoju, byłyśmy (oprócz tego, że zadowolone i szczęśliwe, iż w końcu zobaczyłyśmy kawałek rosyjskiej stolicy i mamy o czym pisać bliskim) senne i wyczerpane. Nawet nie dlatego, że wyszłyśmy zeń o 11:00, a powróciłyśmy o 18:00. Raczej dlatego, że spałyśmy około 5 godzin.
Bo ja, Asia i Renia też świętowałyśmy ;)
Zamierzałyśmy iść na dyskotekę, ale nam się odwidziało. Zbierałyśmy się o północy do mycia, gdy wtem rozległo się pukanie do drzwi. Otwieram, a tu jakiś facet o wyglądzie Hindusa zaprasza po rosyjsku do pokoju 524 na imprezę z okazji 8. marca. Popatrzyłyśmy na siebie, stwierdziłyśmy: "a co tam!" i poszłyśmy integrować się z ludźmi z naszego piętra. Okazało się, że wcale nie jest bezludne! :D


Pierwsze wrażenie szokujące: telewizor plazmowy, barek z kontuarem, stół i kanapa... o.O David mieszka tu od 10 lat, nie jest studentem, mieszkanie urządzał sam. Pogadałyśmy z Asią po angielsku z Niemcem, który był tak pijany (Zachód mierzy się z rosyjską wódką :P), iż sam nie rozumiał, co chce powiedzieć. I cztery razy spytał, czy znamy niemiecka grupę heavymetalowa Danzig.
Koło drugiej chciałyśmy iść spać, ale zostałyśmy zwerbowane na drugą imprezę, w pokoju 507. Mieszkają tam Polacy! Jakieś dziewczyny, studiujące w Niemczech, i dwóch chłopaków. Jedna grała na gitarze. Do wpół do czwartej darliśmy się, śpiewając różne polskie szlagiery, nie mogąc sobie przypomnieć slow i zaśmiewając się w głos. Było świetnie ;)
Ponieważ jednak planowałyśmy o 11:00 wyjść na miasto (a umówiłyśmy się już z Beatą i Martą oraz dziewczynami z III pietra), zmyłyśmy się cichcem...
Jeszcze nie spało mi się tu tak dobrze, jak tej nocy :)

Komentarze