[S]: "Jakoś żyje się po trochu..."

Niedziela dniem prania.
Zwlokłyśmy się z Asią z łózek po 11:00 i wyprałyśmy ciuchy.

Wstałyśmy późno, gdyż w nocy poszłyśmy na dyskotekę do baru na parterze. Zaczęła się o północy i miała trwać do 5:00 rano. Przez 1,5 godziny byłyśmy na parkiecie same: ja, Asia, Renia, Marta i Beata. Podobało mi się jednak, nawet pomimo faktu, że to była taka "szkolna dyskoteka". Nie pamiętam już, kiedy się tak wytańczyłam. I muzyka niezła, o dziwo. Dobra do tańczenia :)




Ludzie zaczęli pojawiać się koło 2:00. Wyglądało to niesamowicie - co kto wszedł, był bardziej pijany. Część nie tyle szła, co płynęła. Zygzakiem. Pośmiałyśmy się z zadziwiających technik tańca, reprezentowanych przez niektórych.

Asia stwierdziła, iż jeszcze tylu mężczyzn na raz nie widziała tu w akademiku.
Filologia rosyjska jest zdecydowanie babskim kierunkiem. We wszystkich krajach ;)

Na szczecie, chłopak, z którym tańczyłam, miał poczucie rytmu. Dar rzadki u płci męskiej i cenny niezwykle.
Szkoda,  rzeczony chłopak - narodowość i imię nieznane - woniał silnie spirytusem...

Śnieg walczy z deszczem o władzę nad Moskwa.
Na zmianę zacinają w twarz. Pogoda mało przyjemna. Listopadowo-grudniowa. Zniechęca do spacerów. Ale nie jest bardzo zimno - kolo 0 stopni.
Każdemu krokowi towarzyszy głośne "plusk! plask! plum!".
Kałuże tak samo wielkie, jak sama Moskwa.
Nie tylko w Polsce zima zaskakuje drogowców ;)

Znalazłyśmy z Asia druga księgarnię w okolicy. Jest jeszcze taniej! 
*obłąkańczy błysk w oczach* 

Ech, jestem chora, ilekroć wejdę do jakiegokolwiek sklepu, w którym są książki. Chciałabym kupić wszystko i natychmiast. Jak dotąd zaopatrzyłam się w Kafkę nad morzem Murakamiego. Rosyjskie wydanie w trzech częściach i tak kosztowało mniej niż polskie jednotomowe. Ha.


Wrócę, uginając się pod ciężarem książek. Wszak nurt fantastyki rosyjskiej jest jednym z najsilniej rozwiniętych na świecie. Hihihi. Podręczników RPG jeszcze nie zlokalizowałam.

Wypróbowałyśmy z Asią wspólną kuchnię na piętrze.
Tempo rozgrzewania się płyty iście żółwie. Cud, że dziś udało nam się zjeść obiad.




Słyszałyśmy dziś Marylę Rodowicz w moskiewskim radiu.

Nasze piętro uległo germanizacji. Dookoła sami Niemcy. Renia z Asia żartują, że zamiast Saszy może przywiozę sobie Hansa .

Jutro wreszcie zajęcia. Oby zabiły nudę.
Nareszcie centrum Moskwy.
I wypłata stypendium w polskim konsulacie.

Komentarze

  1. GOŚĆ: MARRY, NIWIDU.ORG
    2007/03/04 19:56:16
    ojej ojej :) czyli po spotkaniu w czerwcu spotkam Cię z niebieskookim blondynem, który przywita mnie "Hai wiedźmo" :) i będziemy jedli białą kiełbasę i pili piwo ^^


    ojej ojej a ja właśnie zobaczyłam Piękną i Bestię
    i Bella (piękna) zakochała się w Bestii bo miał ogromną bibliotekę :P
    -
    GOŚĆ: I-HULI, 195-GO3-3.ACN.WAW.PL
    2007/03/04 21:10:20
    Dlatego myślę, że może zamiast szukać zaginionych kotów, powinieneś się poważnie zająć szukaniem drugiej połowy swojego cienia.

    Murakamiego widzę czytamy symultanicznie. Ciekawa jestem, czy na ruski jest tak samo świetnie przełożony jak u nas :)

    pozdrowienia trójmiejskie ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią! :-)