[S:] Jakiś potwór tu nadchodzi

Śniło mi się, że walczyłam z zielonym, godzillopodobnym potworem, który zaatakował Warszawę. 

Stwór wyglądał, jakby ktoś mu odgryzł głowę i pół szyi (niczym czekoladowemu św. Mikołajowi), mimo to ział ogniem. Chciałam uciec, ale zauważył mnie, niestety, i ruszył w moją stronę, musiałam więc się bronić. On formował wielkie, potężne kule ognia, ja jakieś malutkie, niebieskie kule energii. W pewnym momencie zaczęłam uciekać, potwór mnie gonił i wylecieliśmy na orbitę ziemską, a potem dalej. 

Sen skończył się tym, że moje magiczne pole zostało zneutralizowane i wszystkie kule energii, które stworzyłam, spadły w przestrzeń kosmiczną (ciekawe, jak, skoro tam jest próżnia...). Więc chyba nie uratowałam świata...

Komentarze