[S:] Wiosna w Krakowie

Nie wiem, co takiego jest w Krakowie. 

Może to ta fama, która go otacza. 
Może ogólne przekonanie, że to magiczne miasto z niepowtarzalnym charakterem. 
Może niebagatelną rolę odgrywają wszystkie wspomnienia, które wiążą się dla mnie z Krakowem. 
Może decydująca jest tu podświadoma chęć poznania miejsca, z którego niejako i ja się wywodzę - wszak z Krakowa pochodzi rodzina mojej mamy.



A może jednak gród Kraka ma w sobie to coś, ten czar, tę moc, coś zaklętego w uliczkach, ukrytego pod brukiem, pod kostką na Rynku, wśród gałęzi drzew na Plantach, pomiędzy kamienicami, w tym tchnieniu dawnych czasów... W Krakowie zawsze czuję się, jakbym była w innym świecie, w innym czasie. Może nawet poza czasem.

Cokolwiek to jest, coś ciągnie mnie wciąż do dawnej stolicy, do tego miasta Smoka Wawelskiego, Pana Twardowskiego i Wandy, co nie chciała Niemca. I chociaż nie znam go zbyt dobrze, a może właśnie dlatego, wielką radość sprawia mi jego odkrywanie. Powolutku, ale intensywnie. 

Miniony weekend z ręką na sercu uznaję za udany, ba, fantastyczny. Ten wyjazd bardzo dobrze mi zrobił. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo był mi potrzebny, zwłaszcza po zakończeniu walki ze ścieżką dialogową do "Cielca". Dawno nie czułam się taka... hm, wolna. Wolna od codzienności, od niepotrzebnych myśli. Nigdzie się nie spieszyć, iść dokąd nogi poniosą, chłonąć zapachy i dźwięki, i barwy wiosny, i słońce, słońce, słońce... 



Dzisiaj sam doznałem atawistycznej radości. 
Jakbym sobie strzelił kufel światła na czczo.
[Mariusz Wilk]


Kraków był zielony, we wszystkich możliwych odcieniach zieleni, i złoty od słonecznych promieni, i niebieski od głębokiego, intensywnego nieba. 
Kraków rozbrzmiewał trelem ptaków. 
Kraków kwitnął wraz z drzewami - na żółto, biało, różowo, żywo i pięknie.

Och, minusy też były: tłum nieprzebrany, przez Rynek trzeba się przedzierać, Adaś oblepiony ludźmi, po zmroku centrum słabo oświetlone, ciemno choć oko wykol, Wawel zamaskowany całunem nocy. Dziwnie. Myślałam, że nocna panorama od strony Wisły zapiera dech w piersi, tymczasem nie widziałam drogi pod nogami prawie. 

Oczywiście, jak to z Ingą, nałaziłyśmy się, długie spacery to nasza specjalność, obie uwielbiamy chodzić, uwielbiamy spędzać czas aktywnie, intensywnie. Co prawda, nie pobiłyśmy rekordu z września 2006 - na piechotę poszłyśmy wr\tedy na Kopiec Kościuszki, a stamtąd do ZOO - ale w maju jadę znowu w odwiedziny, mamy szansę to nadrobić. Nie mogę się doczekać!

Z ciekawostek: 

- Ogród Botaniczny znajduje się bliziutko mieszkania Ingi, jak się okazało. Cudowne kwiaty. Mnóstwo zieleni. Istne zielone szaleństwo. Wspaniały spacer.
- Trzy księgarnie z tanią książką tuż obok Rynku to skuteczna pułapka na smoczycę. Nierealne, bym wyszła stamtąd bez książki.
- W pogoni za kulturą i uduchowieniem wpadłyśmy nawet do Filharmonii (dość okrężną drogą, trzeba to przyznać). Koncert w wykonaniu rosyjskiej pianistki, Olgi Kern. Rachmaninow i Paganini. Interesujące przeżycie. Cudowna uwertura-fantazja do "Romea i Julii" Czajkowskiego. Niemniej stanie przez blisko godzinę pod ścianą nie było dobre. Prawie zemdlałam.
- Intrygujący napój piłam w restauracji indyjskiej. Woda z sokiem z cytryny, solą, pieprzem i przyprawami. Szokujące doznanie dla kubków smakowych.
- Następnym razem pójdę na drinka do "Absyntu" na Kazimierzu. Bardzo spodobał mi się ten lokal. Taki dekadencki klimt młodopolski...
- W Krakowie tak bardzo się czuje te dawne czasy, są zaklęte w budynkach, w ulicach... Kraków jest taki stary, w Warszawie, zbudowanej niemal od podstaw po wojnie, nie czuć tej atmosfery, która unosi się nad dawną stolicą.
- Pogodę miałyśmy fantastyczną. Najbardziej podobało mi się, gdy w sobotę rozmawiałam z mamą przez telefon i mówiła, że według prognozy u nas leje deszcz i jest 11 stopni, tymczasem słońce grzało i chodziłam w sukience bez rękawów. Ot, groteska życia.
- Pociąg powrotny spóźnił się ponad 70 minut, nim w ogóle dotarł do Krakowa, a potem jeszcze kolejne dwadzieścia staliśmy w szczerym polu. Ależ byłam zmęczona, gdy o północy wróciłam do domu! Ale nie zepsuło mi to ogólnego wrażenia. 

Zdjęcia poniżej.

Park Strzelecki


Uroki wiosny na Plantach :)



Ogród Botaniczny UJ:






A na pożegnanie - Wawel:


Komentarze