[W]: Kobieca zachłanność



To zabawne. Bardzo dobrze, że mnie bawi, że nie denerwuje. Dobrze, że to tylko wirtualnie a nie naprawdę. A mówię o kobiecej przypadłości zawłaszczenia sobie męskiej rzeczywistości.

Ten jakże poczytny blog założyłem by mieć gdzie publikować swoje głupoty. Zaprosiłem do współpracy cudowna osóbkę, która, najprawdopodobniej z wielkiej empatii i skłonności do litowania się nad zagubionymi w życiu mężczyznami postanowiła pobyć ze mną jakiś czas. Wiedziony jakimś przeczuciem i zapośredniczonym doświadczeniem batalionów mężczyzn przyznałem Suarrilk prawa autora sobie zachowując prawa administratora bloga. W efekcie kobieta mogła publikować ale nie mogła nic modyfikować (jak być powinno).



„Nadejszedł” dzień,  w którym Suarrilk postanowiła przenieść wszystkie posty ze starego bloga na nowy. Do dnia dzisiejszego nie wiem jak udało jej się mnie podejść ale zmusiła mnie, dokładnie zmusiła, bo sam z własnej nieprzymuszonej woli nie pozwoliłbym na to, by otrzymała prawa administratora. Oto, w jeden dzień, na blogu znalazło się 115 jej postów, nowe zakładki, odnośniki oraz, na bogów olimpu, świnka morska, co do której muszę wykazywać takie samo uwielbienie jak jej „właścicielka”. Jeszcze chwila i pojawi się tutaj tysiące bibelotów i kwiatów od bambusów zaczynając na agawach kończąc, rajtek, majtek, staników, szminek, tuszy, lokówek, sokowirówek, taśm klejących i ołówków. Wszystko rozsypane, pomieszane, zmierzwione i rozrzucone na moim blożku, w mojej malutkiej, takiej tyci-tyci przestrzeni internetu, która była MOJA! Diablico! Moja!

Kocham Cię pyszczku :*

P.S. Mogę dzisiaj spać w łóżku?

Komentarze

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią! :-)