[S:] Skrzydlate klejnoty

W środę obejrzałyśmy z Asią niesamowitą wystawę - "Świat motyli". Niby malutka - ekspozycja zajęła jedną niedużą salę - jednakowoż bardzo zajmująca. Z zachwytem oglądałyśmy różnokolorowe, różnokształtne motyle, złapane w różnych częściach świata, przebite szpilką i zapakowane w pudełka ze szklanymi szybkami.

To takie niesamowite, jakie cuda jest zdolna tworzyć natura. Podziwiałam fosforyzujące, opalizujące, jaskrawe lub wręcz przeciwnie - stonowane, maskujące barwy, niezwykłe kształty, wielkość i wzory, nie mogąc się nadziwić, że są prawdziwe (choć, niestety, martwe) i że gdzieś na świecie naprawdę można spotkać takie piękne, niezwykłe stworzenia. Jak cudowne, szlachetne klejnoty. Pomyślałam sobie wtedy - choć pewnie zabrzmi to głupio - że elfki mogłyby nosić je zamiast ozdób na sukniach i włosach. Były jak z baśni.

Tym większego szoku doznałyśmy, gdy odwracając się od jednej gablotki, spojrzałyśmy w prawo prosto na modliszki, szarańcze i tłuste, włochate ćmy. Wrażenie mrożące krew w żyłach.

Niemniej żuczki były fajne :>

Komentarze