[W]: Czy warto jechać w kwietniu na Roztocze?

Zdarzyło się tak, że z marzeń o dalekich podróżach nic nie wyszło. Nie pojechaliśmy ani do Iranu, ani do Norwegii. Zmuszeni do organizacji urlopu naprędce, wybraliśmy się na Roztocze. Żadne z nas nie wiedziało, jak tam jest ani jaką pogodę zaserwuje nam końcówka kwietnia. Jednak podczas pakowania plecaków nasze mordki się uśmiechały. Upychaliśmy trekingowe buty, skarpety z merynosa, latarki i czuliśmy nieporównywalne z niczym uczucie ekscytacji przed wyjazdem. Kiedy wysłużony Opel Corsa został nafaszerowany bambetlami i ruszyliśmy z Warszawy na wschód, jak zwykle chcieliśmy, by ten stan się nie kończył.



Na Zwierzyniec!



Bazę wypadową umościliśmy sobie w Zwierzyńcu. To niewielkie miasteczko liczące zaledwie ok. 3500 mieszkańców jest jednocześnie jednym z głównych ośrodków turystycznych na Roztoczu. Znajduje się tuż przy Roztoczańskim Parku Narodowym, do którego można dojść z przysłowiowego buta. Zwierzyniec znałem jedynie z opowieści o LAF, czyli Letniej Akademii Filmowej, która odbywa się w sierpniu. Festiwal potrafi ściągnąć ponad 50 000 uczestników, więc na 10 dni ta malutka miejscowość zamienia się w Woodstock dla fanów kina.

Nocowaliśmy w Karczmie Młyn, z której roztacza się ładny widok na Kościół św. Jana Nepomucena na wodzie. Żadne tam luksusy, ale czysto i schludnie, a na podłodze drewno zamiast znienawidzonej przez Suarrilk wykładziny. Udało nam się zarezerwować pokój z podwójnym łóżkiem, co wcale nie jest łatwe w postkomunistycznych wystrojach wnętrz panujących obecnie w hotelikach średniej klasy. Natomiast musimy pochwalić kuchnię w Karczmie. Próbowaliśmy regionalnych pierogów z gryką, grillowanej piersi kurczaka, kwaśnicy i mega chrzanowego żurku, a także dziczyzny: sznycli z sarny oraz schabu z dzika.

 

Opowieści z Roztocza

 

Nie wybraliśmy Zamojszczyzny tylko ze względu na walory przyrodnicze. Jakiś czas temu skończyłem słuchać serię audiobooków pod tytułem Czarny Wygon Stefana Dardy. Wydarzenia opisane w książkach dzieją się właśnie na Roztoczu. Niektóre miejsca opisane w książkach istnieją naprawdę, jak wioski: Guciów, Adamów, Bliżów czy kotlina zwana Słoneczną Doliną. Inne, jak tytułowy Czarny Wygon, który w książce pełni rolę miejsca, gdzie odradzają się mieszkańcy przeklętej wioski, w rzeczywistości jest rozległym terenem przyległym do gajówki o tej nazwie.

To fajne uczucie odwiedzać te miejsca i przypominać sobie wydarzenia z książki. Dodatkowa frajda oprócz łona natury :)

 

Pusty Las


Trekowanie po roztoczańskiej puszczy pod koniec kwietnia ma swoje plusy i minusy. Minusów jest mniej, więc zacznę od nich. Pogoda jest kapryśna. Spacerowaliśmy w słońcu, ale także w deszczu. Co za tym idzie, przemoczyliśmy buty i wynieśliśmy na nich po 3 kilogramy błota, a niebo na zdjęciach jest szare jak kot Filemon.



Ale są i plusy. Pierwszego dnia na trasie w trakcie kilkugodzinnej wędrówki nie spotkaliśmy ani jednego człowieka, choć obrzydliwe ślady ludzkiej bytności leżały w krzakach i na drogach. Kolejnego dnia po kilku godzinach minął nas człowiek w czapce a' la marynarz. Ponieważ byliśmy w trakcie ostrej wymiany zdań, na jego powitanie odpowiedzieliśmy wspólnie wyciekłymi głosami: "Cześć!". Mogło mi się zdawać, ale chyba zaczął uciekać w popłochu :)

Zapewne w sezonie ciężko o taką prywatność. Do końca wyjazdu nie musieliśmy martwić się, że ktoś wejdzie nam w kadr, zabraknie miejsca na przydrożnych parkingach albo będziemy czekać w jakiejkolwiek kolejce. Dodatkowo kwiecień to miesiąc ślimaków. Na plus można zaliczyć to, że można im strzelić fotkę, a na minus, że można je zdeptać. Świeć Panie nad duszą tego mięczaka, który zakończył swój żywot pod buciorem Suarrilk.

Pierwsza trasa zajęła nam ponad 7 godzin i zrobiliśmy 22 kilometry. Połączyliśmy kilka szlaków tak, by móc zoczyć wschodnią i zachodnią cześć RPN wokół Zwierzyńca.

Druga trasa prowadziła na Czarny Wygon, częściowo tzw. obwodnicą RPN im. Aleksandry Wachniewskiej. W trakcie niemal 9 godzinnego marszu przeszliśmy 34 kilometry. Radzę nawet nie wyobrażać sobie zapachu moich stóp.



Kolejną wyprawę zaplanowaliśmy rowerowo. Chcieliśmy zwiedzić Guciów, a w nim skansen poświęcony życiu na wsi zamojskiej oraz Słoneczną Dolinę. Następnie wróciliśmy przez RPN do Zwierzyńca. Zwiedzanie Słonecznej Doliny ograniczyliśmy do wjechania na wzniesienie, gdzie przed wiekami stał monastyr. Rowery, które wypożyczyliśmy, nie dałyby rady w tym terenie a dodatkowo szlaki nie są oznakowane.

Wyposażeni w dwa gustowne, czerwone bajcykle ruszyliśmy na trasę: Zwierzyniec - Guciów. Ze Zwierzyńca to niewiele ponad 10 km. Droga powrotna, Guciów - Zwierzyniec, wiodąca między innymi przez Kaczorki i Górecko Stare, zajęła nam 2 godziny. Łącznie przejechaliśmy 37 kilometrów, z czego 20 kilometrów z bolącym tyłkiem.



Na Roztoczu jest mnóstwo tras rowerowych. Wiodą przez Park, rezerwaty, głównymi drogami asfaltowymi, na których czasami wyznaczony jest specjalny pas dla rowerów, a także drogami gruntowymi. Ciekawa opcja to Centralny Szlak Roztocza, który prowadzi z Kraśnika do Lwowa.

Czy można tutaj popływać?


Podczas wędrówek wielokrotnie mijaliśmy zalew niedaleko Zwierzyńca. Tuż nad wodą znajduje się niewielkie pole namiotowe. W sezonie zalew stanowi dobre kąpielisko. W okolicy Zwierzyńca znajdują się również Stawy Echo, których niestety nie udało nam się zwiedzić. Ponadto w regionie istnieje chyba milion firm organizujących spływy kajakowe. W sezonie musi być tam korek jak na Marszałkowskiej, ale dla widoków na pewno warto.

Komentarze

  1. Pamiętam swoją wizytę w Zwierzyńcu - akurat na którymś Festiwalu Filmowym. Piękne miejsce. Czy w Roztoczu był Rogaś? ;-)
    PS. Świetne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że Rogaś jest z Tatr :)
      Dziękuję za pochwałę :)

      Usuń
  2. Ta książka się jakoś smutno chyba kończyła, nie? Pamiętam, że w podstawówce wiele lektur kończyło się smutno. Największą traumą był "Lampo - pies, który jeździł koleją". Ależ ryczałam... No i "Chłopcy z Placu Broni".

    OdpowiedzUsuń
  3. Rogaś po prostu zaczął dziczeć i uciekł do puszczy. Inna sprawa, że tam go pewnie zeżarły wilki, bo nie był przyzwyczajony do życia na dziko ;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią! :-)