[S:] Nowe życie "starych" sukienek

Faza na szycie oraz przerabianie trwa. Na tapecie - jakoś tak wyszło - są spódnice.

Po pierwsze, jeszcze tej samej nocy, gdy uszyłam dwie bluzki z dzianiny (pisałam o nich tutaj: Suarrilk vs. dzianina), przed snem stworzyłam sobie także spódnicę. Choć akurat w tym wypadku słowa "zrobiłam", "uszyłam", "stworzyłam" są nieco na wyrost: cała moja praca polegała na tym, że wzięłam sukienkę, która jako całość nie podobała mi się, źle na mnie leżała i nie czułam się w niej komfortowo, za to miała uroczy dół z koła, który uwielbiałam (bawełna w drobne kwiaty) - i odprułam górę od dołu. Nawet nie musiałam niczego obrzucać, zszywać itp. - jedynie uzbroić się w cierpliwość, chwycić prujkę i dłubać w swoim tempie...

Za to ile radości przyniosło mi to następnego ranka, gdy się w "nowej" spódnicy wybrałam do pracy! :)

Uroczy, dziewczęcy, romantyczny wzór. Sukienka, której nie lubiłam, jest teraz spódnicą, którą uwielbiam :)
Oryginalnie dół z koła przyszyty był do szarego topu.

Następnie doszłam do wniosku, że skoro dałam radę uszyć kardigan, to pewnie dam też radę przerobić sobie jedną z ulubionych sukienek na spódnicę.

Jedna z moich ulubionych sukienek.
Niestety, sukienka od początku miała jeden mankament - wiecznie pruła się z lewej strony przy rękawku. Wystarczyło, że za mocno się wychyliłam lub sięgałam po coś ręką. Wydaje mi się, że została źle uszyta - z lewej strony użyto mniej tkaniny niż z prawej. Żal mi jej było, ogromnie mi się podobała, zwłaszcza ze względu na kwiatowo-owocowy wzór na spódnicy, ale wisiała w szafie nienoszona, zszywana wielokrotnie, aż w końcu nie było już do czego przyszywać odprutego kawałka. Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem przerobienia jej w jakiś sposób - przyszycia czerwonej lamówki, która dodałaby nieco materiału na dekolcie, czy w ogóle całkowitego przerobienia góry... Dopiero po uszyciu kardiganu stwierdziłam, że nie będę kombinować i zrobię najprostszą rzecz na świecie - utnę górę, wszyję nowy (tym razem kryty - oryginalnie miała zewnętrzny) zamek, wszyję gumkę w talii dla usztywnienia. Zajęło mi to z półtora tygodnia, ale tylko dlatego, że pracowałam partiami i jakby przy okazji. Spódnica jest już jednak gotowa, dziś nawet zdążyłam się nią już pochwalić koleżankom ;)

Wiecznie prująca się góra oraz dół wyróżniający sukienkę. Pierwszego się pozbyłam, by uratować drugie ;)
Przede wszystkim pozbyłam się suwaka.
Odcięłam górę na wysokości 12 cm od szwu łączącego ją z dołem.
Nadmiar materiału zaszyłam, tworząc tunel na gumkę. 
Wczoraj wieczorem wszyłam zamek kryty i cóż, spódnica gotowa :)

Komentarze