[S:] Bawełniana spódnica na lato

Wiem, że ostatnio jest bardzo monotematycznie, tj. spódnicowo, niemniej poprawiłam wczoraj kopertową spódnicę we wzór z Japonkami, stąd ten post. Powinna wyglądać tak: klik. Pisałam już o niej dwa dni temu (Sezon na spódnice) - wykroiłam poszczególne elementy zgodnie z wykrojem z Burdy na rozmiar 36 (mniejszego nie było) - okazała się sporo za duża i w pasie, i w biodrach. Poprawki były konieczne, niestety, efekt końcowy i tak odbiega od ideału. Nic to - na czymś trzeba się uczyć, następna będzie lepsza ;)

Z lewej: Aż tyle musiałam wyciąć, bo spódnica wyszła sporo za duża.
W środku: Co prawda kwiatki się nie łączą, ale i tak już szew wygląda dużo ładniej.
Z prawej: A gumka nie ma już prawa uciec!

Odprułam klin przodu i z tylnej części spódnicy ucięłam ok. 20 cm. Dzięki temu przede wszystkim wyeliminowałam wiszące głowy moich gejsz na szwie :P Zszyłam również ze sobą końce gumek, aby uniknąć sytuacji, gdy gumka "ucieka mi z jednej strony, gdy przyszywam ją z drugiej. Że też wcześniej na to nie wpadłam! Teraz spódnica nie powinna "rozjeżdżać się" w pasie. Może wreszcie nie będę w niej wyglądać jak beczka?


Niestety, wycięcie paska bawełny z klina spódnicy nie oznaczało końca pracy. Najtrudniejsze dopiero zamajaczyło przede mną - i tak naprawdę najwięcej czasu na to poświęciłam. Mam mianowicie na myśli dopasowanie plisy do nowego obwodu spódnicy. Ostatecznie musiałam ją niemalże całkiem odpruć i przyszyć od nowa. Chyba wyszło nawet lepiej niż za pierwszym razem, heh. Tak sobie wmawiam. ;)

Przyszywanie plisy to jednak nie taka prosta sprawa.

Detale wykończenia. Nitki poobcinałam :P

Jedyne, co pozostało do zrobienia, to stworzenie otworów na guziki i przyszycie tychże ostatnich. Przyznam, że zawsze, gdy muszę współpracować z moją maszyną w kwestii obszywania dziurek, stresuję się jeszcze nim zacznę. To jeden z tych momentów mojej krawieckiej przygody, kiedy najbardziej się denerwuję, bo "nie wychodzi". Tym razem guziki okazały się za duże dla stopki, wobec czego musiałam ją ustawić "na oko". Otwory wyszły przez to trochę za duże. Nie to jednak najbardziej mi przeszkadza. Pełna zapału, że pierwsza dziurka wyszła, rzuciłam się na dwie kolejne... Po skończeniu obejrzałam swoje dzieło... i zdębiałam, a potem ogarnął mnie chichot załamki. Kto zgadnie, gdzie popełniłam błąd? :P

No tak. Przez taki układ otworów (pionowy zamiast poziomego - ot, Suarrilkowa logika :P)
guziki dość mocno się "przesuwają", co nie wygląda zbyt estetycznie przy poruszaniu i siedzeniu. 

Mimo wszystko, to bardzo urocza spódnica jest. Przewiewna, lekka, bawełniana. Fajna na lato. Już wypróbowałam. Jak się nosi? Hm. Przede wszystkim, chyba jednak wycięłam za dużo, przynajmniej u dołu - trzeba było ciąć pod skosem. W udach jest dość obcisła, za to w pasie wciąż nie wygląda dobrze. Ale tam. Zakładam top na wierzch i jest dobrze. :)

I voilà - spódnica gotowa.
Tak się prezentuje na modelce.

Komentarze