[S:] Rok wyzwań

Wyzwanie pierwsze: Przeczytam 52 książki w 2015 roku.
W związku z tym czytam aktualnie trzy na raz*. Od początku stycznia skończyłam zaś dwie. 

Pierwszą lekturą Nowego Roku w moim wypadku była książka Jayne Amelii Larson Woziłam arabskie księżniczki. Do jej przeczytania zachęcił mnie wywiad z autorką, przeczytany w gazecie. Był dowcipny, interesujący i poruszał ciekawy temat - jak żyją saudyjskie kobiety, żony i córki szejków? A przede wszystkim - jak żyją, przyjechawszy na wakacje na Zachód, do USA, gdzie nie sięgają zasady szariatu? (A przynajmniej nie wszystkie.) Nakręcona na dobry reportaż, zasiadłam do lektury... i cokolwiek się rozczarowałam. Bo to raczej fabularyzowany pamiętnik, przeplatany faktami i ciekawostkami, raczej książka autobiograficzna niż reportaż o arabskich księżniczkach. Opowiada bardziej o autorce, jej doświadczeniach i wspomnieniach, niż o Saudyjkach. Być może dlatego narracja nieco się rozłazi i książkę czyta się dłużej niż mogłoby się zdawać - bo, w sumie, lektura to lekka i niezobowiązująca. Nie mogę pomimo rozczarowania jej całkiem przekreślić, ponieważ mimo wszystko okazała się dość zabawna i wciągająca. Tyle że jest nie o tym, czego oczekiwałam.


Drugą skończoną w styczniu książką okazał się pięknie wydany - aż miło popatrzeć, przekartkować, potrzymać w dłoniach - tom Jeana des Cars Kobiety, które zawładnęły Europą. Najpotężniejsze królowe, na poły biograficzny, na poły historyczny, ze sporą domieszką autorskiej egzaltacji, która wszelako nie przeszkadza w lekturze. Książkę czyta się jednym tchem - może dlatego, że dla mnie historia w ogóle jest ciekawa, jeśli nie wiąże się z koniecznością zapamiętywania dat i zdawania z nich klasówek. Jean des Cars, prezentuje sylwetki dwunastu kobiet, europejskich władczyń, które zdaniem autora wywarły największy wpływ nie tylko na swój kraj, ale także na całą Europę. Trzeba przyznać, że są to osobowości oryginalne i ciekawe, co pozwala pozostać przy lekturze mimo nieco infantylnych niekiedy komentarzy odautorskich.

Wyzwanie drugie: Podróż na kraniec Europy. Taki oceaniczny kraniec - ale na razie nic więcej na ten temat, by nie zapeszać! Oby się udało.

Wyzwanie trzecie: Wyjść za mąż. Gładko pójdzie, nie?...


* A aktualnie czytane to: Bezludny raj, Afryka Trek cz. I oraz Drugie opowieści afrykańskie.

Komentarze

  1. Postanowiłem strolować ten wpis :)
    Uważam, że pomysł z przeczytaniem 52 książek w ciągu roku jest niedobry. Oto kilka argumentów, które mam nadzieję, znajdą wasze uznanie. Żeby sprostać takiemu zadaniu należy przeczytać 4 książki miesięcznie. Nie byłoby to nic strasznego, gdyby nie to, ze wiem, jakie książki wybiera Suarrilk. Książka oprócz walorów rozrywkowo-edukacyjnych musi posiadać cech obronne: minimum 500 stron i twarda oprawa z ostrymi rogami. Taką książkę czyta się bardzo długo. Wolumin taki jest bardzo ciężki i czytającą bolą ręce przez co musi regenerować się drzemkami, co znowu wydłuża czas czytania. Ogólne zmęczenie uniemożliwia branie udziału w domowych obowiązkach, które spadają na współlokatora. Jeżeli dodamy to, że oprócz projektu czytająca pracuje, chodzi na zakupy, na kawę i do teatru z koleżankami, czyta 15 komiksów w interencie (niestety te nie zaliczają się do zdania), maluje paznokcie i uzupełnia terminarz (czasem nawet godzinę dziennie) a na dodatek musi jeszcze spać to okazuje się, że nie ma ona w ogóle, ale to nic a nic, czasu dla swojego narzeczonego. Ktoś mógłby powiedzieć, nie smęć tylko się przyłącz, czytajcie razem! Ale to niedorzeczne, ponieważ czytanie książek jest sportem indywidualnym, solo, nie w duecie. Jest zajęciem samotników! Mój współudział, nie uratowałby tej sytuacji. Wierzę, że te argumenty potwierdzają moja tezę jakoby ten pomysł był niedobry a wręcz głupi i ktoś jej to przetłumaczy! Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może nie tak osobiście jak W., ale też uważam, że nie ma co czytać książek wyczynowo na ilość. Są grubsze i cieńsze, mądrzejsze i głupsze, trudniejsze i łatwiejsze (nie zawsze to idzie za sobą). Ważne żeby wiedzieć co się czyta i dlaczego. I żeby czytać - rozwijać się. Maksymalizacja liczby przeczytanych książek chyba nie bardzo w tym pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś czytałam mniej więcej tyle książek rocznie (40-60), ale potem zaczęłam więcej siedzieć przed komputerem. Ergo, mniej siedzę przed komputerem, a więc więcej mogę czytać ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią! :-)