[S]: Niechcemisiemizm

Ostatnimi czasy robię się coraz mocniej odrealniona i coraz bardziej leniwa. Coraz mniej mi się chce. Moje dni sprowadzają się do czytania książek i marnowania czasu przed komputerem. Tak, w tym jednym - marnowaniu czasu - nadal jestem dobra. Także teraz walczę ze sobą - jechać do Szarży czy nie jechać? Nawet nie mam sensownej wymówki, po prostu nie chce mi się. Wystarczył tydzień przerwy - co z tego, że wymuszonej - by piątkowa autodyscyplina zachwiała się na swym stelażu. I znów obawa - a co, jeśli nie poradzę sobie z koniem w boksie, a potem na ujeżdżalni... Życie też jest takim koniem, z którym sobie nie radzę. Może to kwestia źle ułożonych łydek, może nie czuje moich starań, nie wie, o co mi chodzi? Chwilami ja też nie wiem, o co... Jestem marnym jeźdźcem. Naprawdę i metaforycznie.

Komentarze