[S]: 27!

Nie czuję się wcale na 27. W sumie nie wiem, na ile się czuję, ale na pewno nie dociera do mnie, że jestem przed trzydziestką. W głębi czuję się tak, jakbym nie była w żadnym konkretnym wieku. Czuję, że tyle jeszcze przede mną! Czuję się czasem dzieciakiem. A czasem nastolatką. Niekiedy tak, jakbym wciąż miała 20, a nie 27 lat. To chyba dobrze, prawda? Jest się młodym tak długo, jak długo młody pozostaje w nas duch :)

Stając przed lustrem, w zasadzie nie widzę w sobie zmian. Ta sama twarz jak u licealistki, tylko szczuplejsza. Może z charakteru trochę się zmieniłam. No i pewne przyzwyczajenia też mam już inne.

Zauważam też zmiany zaskakujące. Np. zaczęło mnie drażnić chodzenie do kina, które kiedyś było dla mnie zawsze czymś ekscytującym. Drażnią mnie ludzie, traktujący seans jak spotkanie towarzyskie w kawiarni. Pochrupujący, siorbiący, szeleszczący, gadający. Po co iść na film, skoro przez 1,5-2 godziny się papla i mlaszcze? Wolę w domu, gdzie całkowicie mogę skupić się na filmie. Marzą mi się też czasem weekendy, kiedy kompletnie nie musiałabym się ruszać z łóżka ani nic konkretnego robić. Kiedyś - rzecz nie do pomyślenia...

Komentarze