[W:] Mowa obrończa w śmierdzącej sprawie

Proszę Wysokiego Sądu na przestrzeni ponad dwóch tygodni Sąd wnikliwie badał sprawę Pana M. Wydawać by się mogło, że nie ma w niej precedensu. Prawda jest inna.

Jak Sąd dobrze wie, Pan M. czekał na pojazd komunikacji miejskiej by wrócić do miejsca zamieszkania. Kiedy autobus podjechał na przystanek i otwarły się drzwi nikt z czekających pasażerów nie spodziewał się, jaki spotka ich koszmar. Proszę sobie wyobrazić smród, obrzydliwy, wstrętny i odpychający odór, który produkowała ofiara. Lata niehigienicznego życia, alkoholizmu i nie dbania o siebie sprawiły, że każdy por na jego ciele generował zabójczy dla powonienia zapach. Wysoki Sąd mógłby litować się nad tą istotą, ale proszę pamiętać, że ofiara wielokrotnie otrzymywała pomoc. Nigdy nie chciała wyjść z bezdomności. Śmiem twierdzić, że lubiła to, kim była. Sprawiało jej radość, że uprzykrzała życie porządnym ludziom. Nie tylko ja widzę w nim nie człowieka a wredną kreaturę, obrazę dla społeczeństwa, terrorystę! Proszę sobie wyobrazić jak ci wszyscy biedni ludzie musieli cierpieć, kiedy smród, jego zaniedbanego ciała rozchodził się w zamkniętej przestrzeni autobusu. Jak wnikał w każdy zakamarek, w ubrania, we włosy, jak z każdą minutą stawał się ohydniejszy. Pasażerowie patrzyli na siebie i we wzroku każdego z nich widać było błaganie o pomoc. Czekali na osobę, która będzie na tyle odważna by usunąć tego potwora z pojazdu. Nikt poza oskarżonym nie miał na tyle sił by wziąć sprawy w swoje ręce.

Czy można skazać bohatera? Czy to popularna praktyka, że kara się wybawców? Takim ludziom należą się ordery a nie kraty. Oskarżony ocalił pasażerów pozbywając się ofiary z tego świata. Można mieć tylko pretensje, co do sposobu, w jaki tego dokonał. Strzał z shotguna z tak bliskiej odległości nie był najlepszym pomysłem, ale jestem w stanie zrozumieć, że działał pod wpływem wielkiego wzburzenia. Pomimo tego, że parujące wnętrzności rozbryzgały się po całym autobusie na twarzach pasażerów malowała się błoga ulga.
Wysoki Sądzie, myślę, że każdy z nas będąc w tym autobusie zabijałby w myślach ta istotę raz za razem. Wielu z nas byłoby na granicy wytrzymałości. To wielkie szczęście, że był tam oskarżony i jeśli mam być szczery to chciałby by zawsze ktoś taki jeździł z nami w autobusach.

Komentarze