[S]: Najskuteczniejsze remedium na mój smętny nastrój

Błękitne niebo, słońce, las, pachnące igłą choinowe pnie oraz pęd konia - czy może być lepszy sposób, aby rozpocząć dzień? 

A raczej zatrzeć wrażenia z poranka, gdy wstało się o piątej i to w nastroju nieskorym do uśmiechu. Ba, w nastroju, który w dziewiętnastym wieku zwykło się zwać Weltschmerzem. Taki nastrój ogarnia zwykle w poniedziałki rano, gdy człowiek otwiera oczy i uświadamia sobie, że znów trzeba się zmierzyć z życiem. Ale potem był spokojny stukot wukadki i poranna symfonia lasu z wielogłosowym chórem, Hrud na powitanie ugryzł mnie od serca w przedramię, bym przypadkiem nie zapomniała, z kim mam do czynienia, i serdecznie przycisnął mnie zadem, lecz mimo marnego startu udało nam się porozumieć. Liczyłam na dwie jazdy, bo pięć nieobecności mam do odjeżdżenia, jednakże zabrakło koni. I pojechałam w teren z grupą zaawansowaną, o ósmej. 

Ależ było fantastycznie! 
Chwilami czułam nerki gdzieś w gardle, zwłaszcza gdy przejechaliśmy przez las na drugą stronę jezdni i zaczęliśmy kłusować po wertepach. Kocham galopowanie po lesie, mówiłam już? Mogłabym tak całe zajęcia przegalopować. A na Hrudzie jeździ się wspaniale, kiedy już mu się pokaże, że ma jeźdźca na grzbiecie i w dodatku ten jeździec czegoś oczekuje od niego. Motywujące okrzyki D., jadącego tuż za mną, typu: "Łydka! No ciśnij go łydką! Bacik! Jeszcze raz! Dawaj bacik, bo cię nie słucha!" itd., wykrzyczane tak, jak to tylko D. potrafi, ułatwiały mi to zadanie - dawno się tak nie zmęczyłam na jeździe konnej. Ależ będę miała zakwasy w łydkach jutro... Minus wielki stanowiły za długie strzemiona - zabrakło dziurek w puśliskach, by je podciągnąć. Nie dość więc, że musiałam pamiętać o łydce, baciku, nie wychylaniu się za mocnym do przodu, do czego mam w anglezowanym tendencję, niestety, pewnej, nieruchomej ręce, napiętej wodzy i pracy dosiadem, a przy tym unikać gałęzi i drzew i jakoś sterować Hrudem, to jeszcze ze wszystkich sił utrzymać nogi w strzemionach, przez co rozbolały mnie ścięgna. 
Co ciekawe, galop jest naprawdę wygodny, gdy się praktycznie stoi w strzemionach...

Najmilszą chwilą tego ranka był jednak dla mnie moment, kiedy Hrud się do mnie przytulił, oparł łbem i westchnął ze zmęczenia. W gruncie rzeczy, jest takim miłym koniem... 

PS Widok Witka pośród krzaków i drzewek, niewiele wyższego od psiej budy dumnego jedynego ogiera Szarży, rżącego radośnie spod gigantycznej grzywy, której nie powstydziliby się noszący afro modnisie z lat sześćdziesiątych - bezcenny.

Komentarze

  1. GOŚĆ: WUDE, ERD25.NEOPLUS.ADSL.TPNET.PL
    2009/05/15 16:26:06
    No ładnie, to do narzekań o magisterkę, dojdą narzekania o zakwasy. :D ]:-

    Zgrozo ]:-
    -
    GOŚĆ: WUDE, EUV174.NEOPLUS.ADSL.TPNET.PL
    2009/05/17 20:56:11
    To jest talon uprawniający do darmowego uśmiechu. I podwyższenia współczynnika Ego o 1 punkt.
    -
    GOŚĆ: WUDE, ERY201.NEOPLUS.ADSL.TPNET.PL
    2009/05/20 21:01:37
    :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią! :-)