[S&W]: Bruksela w weekend: muzea

Czyli co zwiedzić, gdy ma się mało czasu, nie chce się wydać zbyt wiele na bilety, a jednak żal nie zajrzeć do muzeum, skoro się jest w belgijskiej stolicy. Przegląd na podstawie doświadczeń własnych. Wycieczka z miejscowym przewodnikiem ;)

Muzealne mistrzynie drugiego planu ;)


Musée Royal de l’Armée et d’Histoire Militaire


Czyli Królewskie Muzeum Armii i Historii Wojskowości. Niegdyś darmowe, od jakiegoś czasu wstęp kosztuje 5 euro. Wciąż w przebudowie, trwają prace nad wykończeniem ekspozycji, niemniej można sporo zobaczyć. W muzeum zebrano niezliczone (naprawdę - można dostać oczopląsu od zapełnionych po brzegi gablotek oraz intrygujących ściennych kompozycji) przykłady broni, od mieczy, szabli i rapierów poprzez broń drzewcową po broń palną; nieprzebraną liczbę obrazów, ilustrujących bitwy, portretujących wojskowych, królów i inne ważne osobistości. Hale, w których zgromadzono to wszystko, robią wrażenie. Nie sposób wszystkiego dokładnie obejrzeć - chyba że chce się cały dzień poświęcić na jedno muzeum.

Ktoś się mocno napracował, by udekorować ściany...

Ekspozycja jest naprawdę wielka.

Belgia posiadała własne kolonie, np. podbiła Kongo. Część wystawy upamiętnia tamte czasy.

Dalsze ekspozycje opowiadają o I wojnie światowej: mundurach i uniformach, które nosili przedstawiciele poszczególnych armii, broni i pociskach, używanych w walkach, pokazują modele okrętów wojennych, można też zobaczyć prawdziwe czołgi i samoloty.

Sprzęt wojskowy z czasów I wojny światowej

Całe I piętro zajmuje ekspozycja dotycząca II wojny światowej - broń, mundury, plakaty propagandowe i inne gadżety. Ciekawa wydała nam się także tzw. Galeria Rosyjska, prezentująca przedmioty, przywiezione przez oficerów, którzy uciekli z Rosji po upadku cara. Trzeba przyznać, że sporo tego wywieźli ;)

W Galerii Rosyjskiej można się przekonać, który car był najgrubszy ;)

eB!  - Experience Brussels!


Darmowe muzeum, a w zasadzie coś w rodzaju rozbudowanego punktu informacyjnego. W kilku salach znajdują się różnorodne instalacje, dzięki którym można poznać fakty i ciekawostki na temat Brukseli, a także Unii Europejskiej. Np. w jednej z sal znajdziemy wielkie standy w formie ślimaków, można wejść do środka jak do labiryntu i poczytać podstawowe informacje o wielkości miasta, liczebności mieszkańców, parkach itp.

W innej sali chętni mają możliwość samodzielnego zaaranżowania brukselskiej przestrzeni miejskiej - przesuwając różnej wielkości i kształtu pufy ze zdjęciami charakterystycznych budynków i miejsc Brukseli. Jak znalazł pod pamiątkową fotkę.

Zbudujmy sobie miasto!

Kasia w Brukseli

Suarrilk w Brukseli


W kolejnym z pomieszczeń wiszą wielkie parasole. W ich rączkach zamieszczono odtwarzacze, z których można posłuchać historii i wspomnień mieszkańców Brukseli. My woleliśmy zrobić konkurs "Zostań Marry Poppins" ;)

Mary Poppins nr 1

Mary Poppins nr 2 - wielką torbą bardziej zbliżona do oryginału ;)

Witfang zachował powściągliwość,
pozując raczej na pasażera wyczekującego porannego autobusu. ;)

Na koniec jeszcze test wiedzy o Unii Europejskiej: każdy może sprawdzić, ile zapamiętał ze szkolnych lekcji, rozwiązując interaktywny sprawdzian.

Foto: Kasia

Z ciekawostek: eB! wysyła za swoich gości pocztówki z Brukseli. Można je wypełnić na miejscu i wrzucić do specjalnego pojemnika - albo nadać za pośrednictwem strony internetowej. To się nazywa promocja miasta!

Muzeum Miejskie - Musée de la ville de Bruxelles


Zlokalizowane na Grand-Place, w zabytkowym Maison du Roi, o którym pisaliśmy już tutaj: klik, darmowe (przynajmniej w niedzielę - nie wiemy, jak to wygląda w inne dni, ale można sprawdzić na stronie muzeum), całkiem ciekawe miejsce. Podobało nam się, że w brukselskich muzeach tyle rzeczy jest dozwolonych, np. rysowanie po gablotach (aczkolwiek tylko w wydzielonej sali).

W jednej z sal na zwiedzających czeka wyzwanie:
należy wybrać sobie obiekt z gabloty i narysować go flamastrem :).
Proszę zwrócić uwagę na Shin-chana w wersji Manneken Pis ;)

Każdy skusi się i pokaże swój graficzny talent, gdy mu pozwolą rysować po szybie w muzeum ;)

Dociekliwi i spostrzegawczy mogą odtworzyć obraz z gobelinu, przyklejając różnej wielkości puzzle w odpowiednim miejscu reprodukcji.

Gdzie to pasuje? Co to przedstawia?

Wreszcie, fani sesji zdjęciowych mogą wkomponować się w tryptyk w tle, oczywiście - za sprawą odpowiedniego przebrania.

Trzej królowie jak się patrzy ;)
Sułtan Sulejman wyszedł z serialu!

Wdrapawszy się na ostatnie piętro, zwiedzający obejrzy kolekcję strojów, w które przebierany był Manneken Pis. Niestety, pomieszczenie jest dosyć ciasne, a turyści liczni, wobec czego właściwa kontemplacja bywa, niestety, utrudniona. Nie mówiąc już o fotografowaniu. Szkoda, bo niektóre wdzianka niesfornego siusiającego chłopca są naprawdę ciekawe i chciałoby się obejrzeć je dokładniej.

Reprodukcje Manneken Pisa w przebraniach
z całego świata.
Manneken Pis bywa ubierany z okazji świąt,
przy czym nie tylko belgijskich.
        
Mały siusiający Elvis ;)
A ten strój nas najbardziej zaintrygował ;)
  

Na zakończenie - coś tylko dla kobiet ;)


Mianowicie - muzeum historii małżeństwa. A tak naprawdę - wystawa na ten temat w Muzeum Musée du Costume et de la Dentelle (Muzeum Kostiumów i Koronki). Pokazuje 200 lat mody ślubnej, a przy tym przedstawia najważniejsze fakty z historii małżeństwa od XIX wieku (tutaj można poczytać: klik). Oczywiście, dla każdej kobiety najciekawsze są eksponaty - w gablotach zaprezentowano zbiór sukien ślubnych, tak współczesnych (m.in. od projektantów), jak i historycznych. Na parterze obejrzymy suknie z XX i XXI wieku. Na pierwszym piętrze prześledzimy historię zmian w damskiej modzie ślubnej od 1890 do początków XXI wieku. 

1890 - im dłuższy tren, tym lepiej!

1900 - im cieńsza talia, tym lepiej!

Niegdyś to Pan Młody fundował przyszłej małżonce posag.

Ciekawostka: zanim pojawiła się moda na biel, suknia ślubna była po prostu pierwszą "dorosłą", "kobiecą" suknią, którą wkładała panna. Musiała potem służyć żonie na co dzień.

Czerń do ślubu to nie wymysł XXI wieku.

Na zakończenie zawsze zostawia się to, co najlepsze. A co może być lepszego na wystawie sukien ślubnych, jeśli nie możliwość przymierzenia jakiejś? ;)

Sfotografuj się z kartonowym narzeczonym! ;)

Suarrilk, która już ma za sobą ślub, ograniczyła się do welonu.

No dobra, to teraz idziemy na wesele!

Komentarze

  1. Świetne są te muzea interaktywne! Budzi się w człowieku małe dziecko, któremu zawsze zabraniano dotykać eksponatów, bo się zepsują. Muzeum Historii Wojskowości też robi wrażenie, ale jest już klasyczne.
    Fajny opis, widać, że dobrze się bawiliście. Ostanie zdjęcie wygrywa internety!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, podobało mi sie w tych muzeach, że ich interaktywność nie polegała jedynie na wstawieniu telewizorów i ekranów, przez które trzeba sie przeklikiwać - o ile uda sie do nich dopchać. Najgorsze pod tym względem jest wg mnie Muzeum Chopina w Warszawie - mnie zmęczyło. Przykład tego, ze można pójść za daleko z nowoczesnością :P

      Co do zdjęcia - ta makieta aż się prosiła :P

      Usuń
  2. następnym razem przygotujcie się na kolejną dawkę muzeów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem na tak i nawet mam już swoją listę ;) Przede wszystkim chcę iść do muzeum komiksu!

      Usuń

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią! :-)