[S:] Wakacyjne czytanie

Przeczytałam cudowną Dziewczynę grającą w go Shan Sy - jest przepięknie napisana. Bardzo plastyczna. I bardzo... hm, azjatycka. Ale cóż się dziwić. Autorka urodziła się w Chinach. Powieść jest jak lekkie, delikatne pociągnięcie pędzlem po papierze. Jak subtelny obraz, malowany tuszem. Bardzo subtelna, bardzo smutna. 



Poza tym "połknęłam" Sto odcieni bieli Preethi Nair. Też o miłości. Ale zupełnie inaczej. Lubię literaturę indyjską (hinduską?). Jest przesiąknięta zapachami i barwami. Lubię inne spojrzenie na świat. Lubię ten sposób narracji. 

Na deser była Utajona harmonia Mariny Mayoral, hiszpańskiej pisarki. Powieść o przyjaźni dwóch dziewcząt, o miłości i przyjaźni, o wojnie domowej w Hiszpanii i o relacjach międzyludzkich. Napisana ze swobodą i beztroską typową dla literatury hiszpańskiej. Chwilami zupełnie mnie rozbrajała. Uważam, że jest cudowna.

Wreszcie - last but not least - kolejny w cyklu tom Sandmana. Jednak Senni łowcy nie są komiksem. Raczej - powieścią graficzną. Ale zilustrowaną tak pięknie, że mogłabym nad każdym z obrazków spędzić godzinę, kontemplując linie, barwy, ukryte kształty... Yoshitaka Amano to jeden z moich ulubionych rysowników, a jego prace są takie... hm, z jednej strony, baśniowe, barwne i piękne, a z drugiej - pełne niepokoju, niedopowiedzeń, mroku i tajemnicy, złowieszcze, jak kolorowy sen, który zamienił się niespodziewanie w koszmar... Krótko mówiąc, idealnie pasują do opowieści o Śnie z Nieskończonych ^^ Tym razem Gaiman raczy czytelnika spisaną prozą japońską legendą o miłości mnicha i lisicy. W tym miejscu dygresja, bo może nie wiesz, a może wiesz, że w mitologii japońskiej lisice to taki wyższy stopień likantropii, potrafią przybrać dowolny kształt, do tego mącą ludziom w głowach za pomocą iluzji, ale są inteligentne, sprytne, bardzo wykształcone itp. Najbardziej z całej książki zapadła mi w pamięć jedna ilustracja - ciemna, rdzawo-czarna plansza, na której widać jakiś zarys, jakiś cień kształtu, sugestię konturu. Z początku myślałam, że to aleja w ciemnym lesie lub pustkowie, o którym była mowa, ale przypatrując się intensywnie ukrytym w czerni kształtom, dostrzegłam jakby grę tonów, załamanie światła, jakby... uszy, pysk, kontur czarnego wilka czy lisa... To było takie niesamowite, kojarzysz te obrazki "magiczne oko"? To właśnie tak to wyglądało - najpierw nie widzę nic, a potem, gdy już odkryłam, co rysunek przedstawia, bez problemu widziałam tego Władcę Snów pod postacią ogromnego lisa. Ach, a co do treści, to przecież to jest Gaiman. Więc historia opisana jest pięknie. Nic dodać, nic ująć.

Aktualnie czytam po rosyjsku. Sprawa wyprawy Igora pewnie brzmiałby tytuł, gdyby istniał polski przekład. Powieść detektywistyczną.  Lekko fantastyczną - w pewnym sensie to historia alternatywna. Jak wyglądałby świat - jaka byłaby Rosja - gdyby najazd mongolski nie został odparty. Chwilami bardzo zabawne. Najwięcej radości dostarcza mi odkrywanie przemyconych przez autora elementów kultury, ukrytych pod innymi nazwami.

Komentarze