[W:] Odklejona


Rzadko, kiedy mam tyle szczęścia by spotkać świra. Innym przydarza się to często a mnie nie. Ostatnio jednak los się do mnie uśmiechnął i znalazłem się w gronie szczęśliwców, którzy byli z tą Panią w tym samym wagonie. Początkowo nic nie wskazywało na jej odmienny stan świadomości. Kiedy zwolniło się miejsce siedzące ruszyła ku niemu z podziwu godną zawziętością. To też w zasadzie nic nowego, starsze Panie w środkach miejskiej komunikacji są jak lwice na polowaniu. Uderzyło mnie to, że kilkakrotnie, bez żadnej pauzy, powiedziała przepraszam pchając się między ludźmi. Zabrzmiało to dziwnie, ale zbagatelizowałem sprawę, na pewno nie świr, po prostu bardzo, bardzo potrzebowała usiąść. Kiedy już usadowiła się wygodnie spostrzegłem jej zaciętą minę. Była jak moja stara, zołzowata nauczycielka plastyki, która łapała ludzi za uszy i zderzała głowami o siebie. Nagle, nie dostrzegłem skąd, w jej dłoni pojawił się zeszyt. Na okładce pisała po rosyjsku pojedyncze wyrazy. Niektóre z nich dokładnie poprawiała, tak by czcionka była grubsza. Wiedziałem, że coś się święci, że za chwile będę świadkiem jak ta kobieta odklei się od rzeczywistości. Nie myliłem się. Raptem zaczęła krzyczeć, nie wściekle, ale mówiła bardzo głośno, o jakiejś dziewczynie, która śmiała stwierdzić, że skończyła liceum. A przecież żeby skończyć liceum trzeba napisać maturę. Skończyć liceum to nie znaczy zdać tylko 2 klasy. To gówno, które uważa, że 2 klasy liceum to wykształcenie jest niepoważne. Dużo bardziej ceni się technika z maturą niż 2 klasy liceum itd. Mówiła z prawdziwą pasją i złością, mówiła, co naprawdę myśli. Miała w dupie ludzi dookoła. Czyżby przestała ich zauważać? Wszyscy w wagonie napięli się jak struna. Każdy wytężył słucha, nakierował go na tą istotę i spijał z jej ust każde słowo. Bali się jednak spojrzeć. Odwracali wzrok i udawali, że nic się nie dzieje. Nie widzieli jej, nie obchodziła ich, chociaż nie mogli się doczekać by usłyszeć, co jeszcze powie. Korciło mnie by z nią pogadać. Chciałem zapytać, do kogo ona to mówi? Czy tłumaczy to nam, współtowarzyszom podróży, czy może rozmawia z kimś innym? A może, według niej po prostu głośno myśli i nie zdaje sobie sprawy, że słowa wydostają się na zewnątrz. Gdyby nie irracjonalny strach, który we mnie wzbudziła, gdyby nie skrępowanie innymi osobami w metrze, zapytałbym o to wszystko. Pozostała mi jedna stacja do celu, kiedy przestała rozprawiać. Wówczas spojrzała na mnie. Wręcz oskalpowała mnie wzrokiem. Niesamowite uczucie. Świadomość tego, że ona jest niepoczytalna i w zasadzie może zrobić wszystko na chwile zmroziła mi krew w żyłach.  A to przecież była po prostu, stara, chora kobieta. Z mieszanką ulgi i żalu wyszedłem z pociągu. 

Komentarze