[S]: Non-fiction w 2017, część II: O horrorze

 Ciąg dalszy moich refleksji po lekturach non-fiction. Tym razem o historii horroru w XX wieku.

*

Stephen King, Danse Macabre

King jest według mnie pisarzem bardzo nierównym. Potrafi tworzyć opowieści naprawdę wybitne, by następnie wypuszczać w świat jakieś grafomańskie nieporozumienia. Niewątpliwie jest jednak ikoną współczesnej literatury grozy. Nie można mu odmówić lauru autora, który nadał kształt gatunkowi horroru. Z tym większą ciekawością sięgnęłam po Danse Macabre - esej czy może monografię poświęconą horrorowi w kulturze amerykańskiej.

Książka stanowi rozwinięcie i uzupełnienie wykładów, które King wygłaszał w latach 70., przy czym napisana jest bez naukowego zadęcia. Na przeszło 680 stronach King opowiada o początkach literatury grozy w XIX wieku i jej rozwoju w XX stuleciu, skupiając się przede wszystkim na latach 50. Przybliża historię słuchowisk radiowych poświęconych "strasznym opowieściom". Pisze o najlepszych, ale i najgorszych filmowych horrorach (co dostarcza sporej dozy rozrywki i śmiechu).

Pisarz skupia się na kluczowych, archetypicznych bohaterach, powracających w kolejnych przeróbkach, adaptacjach i interpretacjach (wampir, wilkołak, szeroko rozumiany bezimienny potwór), dowodząc, że choć pod różnymi postaciami, to jednak wszystkie lub pojedynczo pojawiają się w większości opowieści grozy niezależnie od ich formy. Każdy horror wypełnia jeden z archetypów, nieważne, czy jest opowieścią o morderczych ptakach, o najeźdźcach z kosmosu czy o hrabim Draculi.

Bardzo ciekawie King pisze o koncepcji trzech poziomów strachu, zaspokajanych przez opowieści grozy. Zdaniem autora lektura czy oglądanie horrorów pozwala odbiorcy oczyścić się ze strachu, czy to osobistego, czy na skalę całego społeczeństwa (dlatego np. w czasach zimnej wojny powstawało tak wiele filmów o obcych i najeździe z kosmosu - przypominam, że esej koncentruje się na kulturze amerykańskiej). A robi to poprzez: 1) obrzydzenie odbiorcy poprzez pokazanie np. odciętych członków (jest to najniższy poziom, najłatwiejsza opcja, po którą King również często sięga, ale nie jest z tego dumny), 2) przestraszenie odbiorcy - jest to np. sytuacja, w której zza zamkniętych drzwi wyłania się potwór  (taki strach znika po wyjściu z kina czy zamknięciu książki), 3) wywołanie w odbiorcy lęku i niepokoju, które zostają z nim na dłużej (tutaj drzwi pozostają zamknięte lub uchylają się, ale nie wiemy, co kryje się za nimi - czujemy tylko czyjąś obecność). Na konkretnych przykładach pisarz omawia przytoczoną teorię, a robi to lekko i ze swadą, przez co lektura jest wciągająca i płynna.

Swobodna narracja i bardzo dobre tłumaczenie Pauliny Braiter i Pawła Ziemkiewicza uprzyjemniają czytanie. To jeden z lepszych utworów Kinga, z jakimi miałam do czynienia.

Komentarze