[S]: Worek na rozgrzewkę, czyli wracam do szycia

Dawno nie szyłam. Od jakiegoś czasu chodziła wręcz za mną myśl, że każde spędzone w domu popołudnie, którego nie poświęcam maszynie do szycia, jest popołudniem straconym. Przegrywała co prawda ze świadomością, że po przeprowadzce jest jeszcze trudniej rozłożyć się z maszyną, wszystkimi tkaninami, przybornikami, deską do prasowania etc. niż w poprzednim mieszkaniu. 

Nadszedł jednak ten dzień, gdy chęć szycia zwyciężyła. Czyli - poniedziałkowe popołudnie. W ramach rozgrzewki przed większymi projektami przerobiłam wielgachną (70x80 cm) poszewkę na poduchę (nie używamy takich poduszek) na dwie dostosowane do wymiarów naszej pościeli.

Z wielkiej poszwy powstały dwie całkiem zwyczajne. Można spać bez obaw, że się człowiek zawinie w pościel i udusi :p


Ponieważ prucie oryginalnej poszewki zajęło mi mnóstwo czasu, na myśl o pruciu drugiej zachciało mi się odmiany. W związku z tym uszyłam Witfangowi dawno obiecany worek na rzeczy sportowe. Z bardzo fajnej tkaniny wodoodpornej, kompletnie niepodatnej na działanie żelazka :P


Z lewej: worek przed wprowadzeniem sznurka do tunelu, a z prawej - skala porównawcza ;)


Mam nadzieję, że będzie Witfangowi dobrze służył.


Kto zgadnie, co jest w środku, ma u mnie lampkę wina. ;)

Komentarze

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią! :-)