[S]: Absurdalnie o ślubie

Śniło mi się dzisiaj, że byłam na czyimś ślubie, ale nawet nie wiem, na czyim, bo nie udało mi się zobaczyć panny młodej. Zostało jeszcze trochę czasu do ceremonii, a ja wynajmowałam mieszkanie tuż przy kościele, więc wyskoczyłam wraz z koleżanką do niego, żeby się umalować i skorzystać z łazienki. Lecz schody okazały się takie dziwne, kręte, trzeba się było wspinać i przeciskać, takie były ciasne. Nie mogłam przejść i utknęłam, zaczęłam panikować, a jeszcze z naprzeciwka szła sąsiadka z psem i na mnie się złościła, że przejście blokuję.

A potem było już bardzo późno i zawróciłyśmy, i okazało się, że jestem w samych gaciach i bluzce. W biegu wciągałam szorty. I cały czas powtarzałam, że mam nadzieję, iż zdążę przed weselem do domu, żeby się ubrać odpowiednio do uroczystości. I umalować. I umyć głowę.
A później weszłyśmy z J. do kościoła i znalazłyśmy resztę koleżanek z grupy, pary młodej jeszcze nie było. Chciałam zrobić dziewczynom zdjęcie, ale źle wymierzyłam i sfotografowałam ścianę kościoła, a kiedy A. zrobiła zbliżenie, okazało się, że strzeliłam fotkę kalendarza z roznegliżowaną blondyną...

Komentarze