[S&W]: Gdzie jeść w weekend w Brukseli
Na zakończenie naszej relacji z Brukseli kilka słów o gastronomii. Nasza krótka lista miejsc polecanych. Gdzie zjeść? Gdzie napić się piwa? Odpowiedzi poniżej :)
Wypchana krowa wita przybywających do restauracji Amadeo. Foto: Kasia |
Najlepsze żeberka w mieście
[Suarrilk]
Propozycja na duży głód. Przy Sint-Katelijnestraat 26 znajduje się restauracja Amadeo, otwarta od 18:00 do 23:00. Serwuje różne dania, ale jej flagową potrawą są żeberka w obłędnym, gęstym sosie miodowym. To jedyna pozycja z menu restauracji, którą zamawia się raz - i je się do oporu. A warto, mięso jest przepyszne, można się naprawdę najeść. Podobał nam się także wystrój restauracji, bardzo klimatyczny.
Restauracja jest tak oblegana, że bez rezerwacji nie ma niemal szans na wolny stolik. Chyba że czatuje się przed wejściem tuż przed otwarciem.
Klimatyczny wystrój Amadeo Foto: Suarrilk |
Wnętrze restauracji Foto: Suarrilk |
[Witfang]
Ta restauracja będzie ostatnim bastionem chrześcijańskiego świata. Ilość świńskiego mięsa sprawia, że muzułmanie boją się zbliżyć do tego miejsca :) W tym właśnie momencie wymyśliłem, jak pokonać ISIS bez rozlewu krwi... wystarczy zrzucić na nich kości po tygodniu wyżerki w Amadeo. Uciekną gdzie pieprz rośnie :)
Pierwsza porcja żeberek. Następne są nieco mniejsze, ale za to dużo smaczniejsze :) Foto: Kasia |
A na serio, to świetny pomysł na biznes. Nie ma takiej restauracji w Warszawie. Co prawda Babaloo na Pradze Północ oferuje całkiem porządne jedzenie w ramach wejściówki, ale nie specjalizuje się w jednym produkcie.
Zarówno o produkt, jak i dobry przepis na naszych ziemiach nie trudno. Zatem do zobaczenia w Witfangos - pierwszej w Warszawie żeberkowni :)
A do żeberek - a jakże - belgijskie piwo. Foto: Kasia |
Tureckie śniadanie
Jeden z najlepszych naszych posiłków w belgijskiej stolicy. Niedzielne śniadanie zjedliśmy w niewielkiej tureckiej knajpce Kösem w Schaerbeek. Stołują się tam głównie mieszkańcy dzielnicy, zgodnie ze słowami naszej Przewodniczki - przychodzą głównie na śniadania. Rzeczywiście, można tam zjeść smacznie - i bardzo syto.
Kösem, Schaerbeek Foto: Kasia |
Niewielki lokal ma także ogródek. Foto: Kasia |
My skosztowaliśmy tureckich naleśników z bardzo cienkiego - i bardziej słonego niż nasze - ciasta naleśnikowego. Część z nich zamówiliśmy ze świeżym szpinakiem, część - z tureckim kozim serem. Do tego - turecka herbata.
Część dań podawana jest w tradycyjnych naczyniach. Foto: Kasia |
Gwoździem programu były manti - drobne pierożki z mięsnym nadzieniem (tu: jagnięcina), ostro przyprawione i polane śmietaną oraz sosem. Pyszne :) (a podobno im mniejsze, tym lepsze).
Witfang prezentuje manti Foto: Kasia |
W pobliżu knajpki znajduje się spory turecki market, Candan Supermarche (strona sklepu: klik). Obfitość towarów nas oszołomiła. Chętnie wykupilibyśmy połowę sklepu, gdyby nie ograniczenia finansowe i bagażowe ;)
Candan Supermarche. Akurat zamknięte. Foto: Kasia |
Frytki belgijskie
Nie można być w Brukseli i nie zjeść belgijskich frytek. Smażone z ziemniaków, a nie z mączki, w zasadzie - jak dla nas - nie różniły się specjalnie od frytek domowych, niemniej porcja, którą dostaliśmy, była naprawdę wielka. Największe zaskoczenie? Można zamówić frytki podawane w... wielkiej bułce. Bomba węglowodanowa :P
My posililiśmy się w knajpce Fritland przy Rue Henri Maus 49 (strona www: klik). Polecanej przez TripAdvisor, o czym dowiedzieliśmy się dopiero na miejscu.
My posililiśmy się w knajpce Fritland przy Rue Henri Maus 49 (strona www: klik). Polecanej przez TripAdvisor, o czym dowiedzieliśmy się dopiero na miejscu.
Gofry
Nie można sobie odpuścić gofra, kiedy się zwiedza Brukselę. Gofrownie można spotkać niemal wszędzie w centrum miasta, obłędny zapach przyciąga turystów. Mieliśmy bony zniżkowe do Waffle Factory przy Rue de Lombard.
Oprócz gofrów na słodko serwują tam także gofry lunchowe - z serem, wędliną i ziołami prowansalskimi. Ze słodkich mamy do wyboru okrągłego, cienkiego gofra z nadzieniem z belgijskiej czekolady (waffine), gofra brukselskiego (Bruxelles) - prostokątnego, z typowego ciasta na gofry - oraz gofra z Liege, o nieregularnym, owalnym kształcie, wyrabianego z ciasta z cukrem, który podczas pieczenia rozpuszcza się, tworząc karmel. Wybór dodatków pozwala odróżnić Belga od turysty. O ile turyści paradują z piętrowymi goframi obładowanymi owocami, bitą śmietaną i czekoladą, o tyle Belgowie wolą wcinać same gofry.
Przekąska ta stała się jednym z symboli Belgii, w związku z czym można zakupić sobie na pamiątkę magnesy, breloczki i inne gadżety w kształcie gofra. O ile ktoś zbiera takie rzeczy.
Waffle Factory Foto: Suarrilk |
Oprócz gofrów na słodko serwują tam także gofry lunchowe - z serem, wędliną i ziołami prowansalskimi. Ze słodkich mamy do wyboru okrągłego, cienkiego gofra z nadzieniem z belgijskiej czekolady (waffine), gofra brukselskiego (Bruxelles) - prostokątnego, z typowego ciasta na gofry - oraz gofra z Liege, o nieregularnym, owalnym kształcie, wyrabianego z ciasta z cukrem, który podczas pieczenia rozpuszcza się, tworząc karmel. Wybór dodatków pozwala odróżnić Belga od turysty. O ile turyści paradują z piętrowymi goframi obładowanymi owocami, bitą śmietaną i czekoladą, o tyle Belgowie wolą wcinać same gofry.
Przekąska ta stała się jednym z symboli Belgii, w związku z czym można zakupić sobie na pamiątkę magnesy, breloczki i inne gadżety w kształcie gofra. O ile ktoś zbiera takie rzeczy.
Na piwo w Brukseli
[Suarrilk]
Belgowie kochają piwo. Celebrują jego spożycie w licznych pubach, czasem naprawdę dziwacznych (w jednym z brukselskich lokali zamiast stolików stoją przeszklone... trumny - niestety, kiedy chcieliśmy tam usiąść, okazało się, że nie ma miejsc, dlatego nie mam fotki ;)). Każdy gatunek należy pić z innego kufla, co jest ściśle w pubach, kawiarniach i restauracjach przestrzegane. Piwa mają swoje roczniki. A przede wszystkim - są o wiele mocniejsze od dostępnych w Polsce.
Bardzo intensywne, głębokie w smaku ciemne piwo. Mniam! Foto: Suarrilk |
Wspominaliśmy już poniekąd o Arcadi Café (w tym poście: klik), lokalu znajdującym się przy Rue d'Arenberg 1b (tuż obok Pasażu św. Huberta, o którym opowiedzieliśmy w tym samym wpisie). Nie zaglądaliśmy do wnętrza, w przyjemny ciepły dzień najlepiej usiąść przy stoliku na zewnątrz - ludzi prawie nie uświadczyliśmy, turyści się tak daleko nie zapuścili, a wybór piw był spory. Spróbowaliśmy jasnego Hoegaarden oraz wiśniowego, lekko kwaskowego Kriek Boon.
Kufel przeznaczony dla piwa Hoegaarden. Foto: Suarrilk |
Więcej informacji na stronie kawiarni: klik.
Odwiedziliśmy także pub ViaVia BXL - Travellers Café, zlokalizowany przy Quai à la Houille 9. Poza typowymi piwami lokal serwuje także piwa sezonowe, dostępne na miejscu przez krótki okres, piwa organiczne i wyroby lokalne.
ViaVia Brussels - ogródek Foto: Kasia |
ViaVia Brussels - wnętrze Foto: Kasia |
Na spotkaniu z przyjaciółmi można nie tylko się napić i posilić, ale także zagrać w gry planszowe i karciane oraz w scrabble - w kilku różnych językach. Znaleźliśmy i po polsku. Uwaga - gra w scrabble może skończyć się poważnymi nieporozumieniami ;)
Nie można nie zagrać partyjki, gdy się już znalazło polskie scrabble w pubie w Brukseli ;) Foto: Suarrilk |
[Witfang]
Dla amatorów picia w plenerze Belgia jest rajem. Pijesz, gdzie chcesz, park, ławeczka, środek skrzyżowania. Ważne, by nie rozrabiać. W dodatku po dwóch piwkach teoretycznie można wsiąść za kółko. Tego akurat nie pochwalam, ale widać zdolności motoryczne Belgów po spożyciu nie spadają, ha, może wręcz rosną?
Takie kufle to rozumiem.. Foto: Suarrilk |
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią! :-)